Szósty dzień obozu!
Turnus już w pełni. Za nami prawie połowa obozu. Już pierwszego dnia wypłynęliśmy całym obozem "Wisłą na szerokie wody". Na początku podróży dowiedzieliśmy się gdzie Wisła ma swoje źródło oraz jak na imię mają inni uczestnicy obozu. Następnie dowiedzieliśmy Kraków i Warszawę, gdzie oprócz ciekawostek związanych z tymi pięknymi miastami poznaliśmy także zasady etykiety jachtowej. Kolejnym odwiedzonym przez Obóz Jungów miejscem było Trójmiasto, gdzie poznaliśmy najważniejsze zabytki oraz porty. Będąc właśnie w Trójmieście stworzyliśmy ogromne kontenerowce. Dzisiaj wypływamy już z Polski, by udać się w stronę Skandynawii gdzie czekają na nas kolejne przygody!
{pgcooliris id=445}
Ósmego dnia obozu...
Ósmego dnia obozu wstając z łóżka, automatycznie chciało sie do niego powrócić. Termometr wskazywał temperaturę 11 stopni C. Jak zawsze o tej porze tj. 7:00 było bezwietrznie. Jednak jakież było nasze zdziwienie gdy podczas apelu, zamiast jeziora ujrzeliśmy lustro, w którym bez problemu można było się przejrzeć. Aplikacja naszej druhny nie zapowiadała wietrznego dnia. Do godziny 11:00 śmigaliśmy na silniku w okolicach kei, ćwicząc podejścia i odejścia, w rożnych kombinacjach. W pewnym momencie zrobiło się na prawde cieplutko. Poczuliśmy na sobie pierwsze promyczki słoneczka na tym obozie. Nasza skóra dała o sobie znać, a ciepełko stawało się coraz bardziej nieznośne. Zrobiliśmy mała przerwę na zmianę ubranek i uzupełnienie niezbędnych płynów. Wtedy to, na nasz pokład zawitała kochana druhna Ania i wypłynęłyśmy w dal zalewu, za pomidora, na żaglach, szukając wiatru. Słoneczko prażyło zaś wiatru nie było. Na szczęście zdyscyplinowana załoga posłusznie wykonywała manewry i była skupiona przez cały czas, robiąc małe przerwy na opalanie i miłą gawędę. Pływając przez cały dzień załoga bardzo się zgrała. Wieczorkiem, po przepysznej, porajowej kolacyjce, odwiedził nas druh aby zebrać nas na zapowiadany test z wiedzy ogólnej. Jednak po wymianie kilku zdań, zjawiskowy druh Kajtek oświadczył, ze idziemy na wieczorne pływanie.Przy pomocy wioseł dostaliśmy się na środek naszego przepięknego zalewu. Zarzucaliśmy kotwice,a nasze dwa stażówkowe jachty przycumowały się do siebie. Ten dzień pożegnaliśmy głośnym śpiewograniem naszych ulubionych szant!
Wachta II Stażowa
{pgcooliris id=444}