Wieczorem mieliśmy okazję poskakać w rytm irlandzkiej muzyki. Następnie podbiliśmy Amerykę i Meksyk. Stawialiśmy pierwsze kroki na żaglach i poznawaliśmy kursy względem wiatru. Przy ognisku śpiewaliśmy szanty jak na prawdziwych marynarzy przystało. Na Karaibach stawialiśmy czoła piratom i... niesprzyjającym warunkom pogodowym. Jako, że z każdej sytuacji trzeba wyjść zwycięską ręką wykorzystaliśmy ten czas na przygotowanie prac plastycznych na wielką wystawę marynistyczną. W Brazylii nauczyliśmy się musztry pagajowej a wieczorem odbył się festiwal piosenki niczym w Rio de Janeiro. Wszyscy się bawili wyśmienicie a czas umilały nam dziewczyny z Hiszpanii (nie wiedzieć czemu były one wyjątkowo podobne do naszych druhów :) które przyjechały specjalnie aby na koniec wieczoru wykonać szantę pt. Hiszpańskie dziewczyny, która jak się okazało była ich specjalnością. Po niedzieli odwiedzin dotarliśmy do Przylądka Horn. Nauczyliśmy się pływać na kanadyjce i bączku. W Australii, podczas tradycyjnego dnia Aborygena, sprawdzaliśmy swoja sprawność fizyczną podczas zawodów sportowych. Rywalizacja była zacięta a zabawa przednia. Kolejny port był w Japonii gdzie niczym japońscy rybacy poławialiśmy ryby specjalnymi sieciami. Podczas ogniska mieliśmy okazję poznać zasady dbania o środowisko naturalne. Dzień spędzony w Indiach był dniem naprawdę upalnym. Spędziliśmy go na basenie oraz w hinduskich lasach gdzie odbywały się podchody świętej krowy. Potem dopłynęliśmy na Madagaskar i do Egiptu. W Grecji czekał nas prawdziwy żeglarski chrzest. Nie było łatwo. Każdy z nas musiał wykazać się odwagą i męstwem. Udało się! We Włoszech, o mamma mia!, odbył się egzamin. Pod koniec naszego rejsu każdy przygotował swoją pocztówkę z dowolnego miejsca na świecie. Będzie to fantastyczna pamiątka.
Tak wiele udało nam się dokonać jedynie w 18 dni. Oby więcej takich przygód. Do zobaczenia w przyszłym roku moi dzielni żeglarze.
Ahoj!
Dh Kicia