Warsztaty rozpoczęły się głośnym śpiewem w piątek wieczorem, ponieważ tematem były 'Zabawy z szantami - pomysł na zajęcia rekreacyjne'. Chciałbym napisać o tym wydarzeniu troszkę więcej, niestety zabrakło mnie wtedy w Poraju z powodu egzaminacyjnego zamętu na uczelni. Nie ma jednak takiego 'bata' , który przeszkodziłby mi w uczestnictwie warsztatach i wyw......... :) ,ale o tym za chwilkę.
Sobotni ranek zarezerwowany był dla komendanta Zbyszka Mitręgi, a Ci którzy regularnie czytają relacje wiedzą czego się spodziewać. Oczywiście chodziło o prace szkutnicze i taklowanie jachtów przed sezonem. Zawsze sobie podczas pracy żartujemy, krzycząc do siebie "dużo robić, mało mówić" hehe. Pracy przed i po obozach w tym temacie zawsze jest sporo, daje ona jednak doskonałą możliwość poznania jachtów od stępki aż po top masztu. Rezultatem zmagań instruktorów, pod czujnym okiem Szefa, są zwodowane i czyściutkie jachty, zgrabnie zacumowane przy ośrodkowej kei.
Wytężona praca została nagrodzona zajęciami z manewrowania na silniku. A jest czym manewrować, gdyż zakupiony został nowy silnik do "Bory", z długą kolumną. Świetnie nadaje się do szkolenia i prawidłowego opanowania sztuki typowo mazurskiego manewrowania. Nad ćwiczącymi instruktorami czuwała 'loża szyderców', która zawsze wie jak zrobić manewr lepiej :). Nikt się tym nie przejmował, bo wiadomo że od żartów nie można się powstrzymywać - to szkodzi zdrowiu :). Podczas całych warsztatów odczuwałem obecność lekkiego letniego luzu, który stwarzał naprawdę przyjemną atmosferę i powodował u każdego naturalną ochotę do tego, aby coś wspólnie zmajstrować.
Oj, oj i zmajstrowaliśmy!!!! Kulminacyjnym punktem sobotniego programu była WYWROTKA POLARISA, na którym pewnie mieliście okazję pływać podczas kursu. Szczerze to na chwilę przed startem zwątpiłem, czy to aby jest dobry pomysł :/ bo gorąca to ta woda nie była :). Jednak w tak doborowym towarzystwie i w świetle wyżej wspomnianych słów 'NIE MA NA NAS BATA' ......wykonaliśmy głośne, zaplanowane, szkoleniowe PLUSK !!!!!
W rolach głównych:
- Romek Witek - dowodzący
- Aga Bajor
- Bartek Bekiersz
- Maciek Jodłowski
- Mariusz Malik
Załoga wprost wymarzona ! Aga i chłopaki dzięki, z Wami mogę się wywracać bez przerwy - pełny profesjonalizm.
Dlaczego w rolach głównych??? Bo czułem się jak w filmie "Bohater ostatniej akcji" - gdzie Arnold dzielnie walczy ze zbirami :). Swoja drogą to chciałbym widzieć Arnolda jak sobie radzi z wylewaniem wody z Polarisa po wywrotce. Wymiękłby po 2 minutach, mówię Wam straszna harówa, spójrzcie tylko na zdjęcia. Wywrotka miała wzorowe zaplecze ratownicze i odbywała się w realistycznych, kursowych warunkach. Chodziło przede wszystkim o to, aby sprawdzić jak zachowuje się tego typu jacht po wywrotce i przeżyć to samemu, a nie tylko czytać w podręczniku, że trzeba to zrobić tak i tak. Okazuje się, że tak banalna sprawa jak podłożenie koła pod maszt, jest nieco trudniejsza niżby mogłoby się wydawać. Pouczająca lekcja dla instruktorów i zarazem lekcja dla Was, że wywrotka jachtu to nie koniec świata.
Wieczorkiem udaliśmy się na koncert szant, który odbywał się na 'Hucie' z okazji regat. Emocji dostarczył nam też pokaz salsy w wykonaniu naszej znajomej, która rozgrzała męskie serca do czerwoności powabem i gracją ruchów :). Zastanawiam się, czy nie zapisać się na kurs, po prostu OGIEŃ!!!. Później zagrali 'Mechanicy Szanty' i tu już było bardziej żeglarsko :) - pląsy, tańce, zimne piwo. Finał imprezy - piękny pokaz pirotechniczny (aż mi się wyrwało szczęśliwego nowego roku :) ), któremu wtórował jakiś oszołom strzelając za jachtu racami z rakietnicy.
W niedzielę już troszkę spokojniej zabraliśmy się do dydaktyki. Wcześniej jednak jeszcze trochę pośpiewaliśmy jak w programie 'Śpiewające fortepiany' Rudiego. Autorem zabawy była Gosia Wodecka i muszę powiedzieć, że zabawa była przednia.
Zajęcia z dotyczące nowych testów sprawdzających i egzaminacyjnych poprowadziła Iza Witek. Nie wyobrażacie sobie nawet jaki ogrom pracy włożyła Iza w to aby testy były przejrzyste, zrozumiałe i mądre !!! Nikt nie lubi pisać durnych testów, nawet ja. Jeśli więc jakiś nauczyciel ma kryzys motywacji i zaangażowania w prace, to niech wpadnie do Poraja bo Iza rozdaje garściami. Nigdy nie wiem jak wyrazić moje uznanie za tę pracę, dlatego robię to publicznie tutaj. KAWAŁ DOBREJ ROBOTY!!!!
Na sam koniec warsztatów, zrobiliśmy porządki i fru do domu. Ale nie na długo bo przecież szkolę na I turnusie :)