Harcerski Ośrodek Wodny Harcerski Ośrodek Wodny

baner lewy opp

Informator 2025

baner lewy treminy egzaminow

baner lewy egzamin

Kaczka Dziwaczka

Już od dawna w głowie dyrektora Szkoły Podstawowej nr 42 w Częstochowie pałętał się pomysł zorganizowania kółka żeglarskiego... Pewnego pięknego niedzielnego popołudnia razem z Tomkiem Kutwinem szykowaliśmy się do powrotu do domu z porajskich warsztatów. Dh. Zbyszek znalazł nam transport do Częstochowy właśnie z dyrektorem 42. mgr Jackiem Wołdygą - notabene porajskim kursantem z przed wielu lat (kursowa ksywka Profesor). W czasie podróży zostaliśmy "najęci" do prowadzenia kółka żeglarskiego...

Plan był prosty - przygotować dzieciaki do pierwszego pływania. Raczej jungowo, przez zabawę ale tak żebyśmy mogli z nimi wyjść na wodę w któryś czerwcowy weekend.

Zabraliśmy się do roboty... pierwsze zajęcia i podstawa budowy jachtu. Gdzie dziób, gdzie rufa, a co to butra prawa, a co lewa, i co to jest ta tajemnicza keja... Do tego jeszcze troszkę szant. A całe kółko przybrało nazwę :Kaczka Dziwaczka" nie przypadkowo bo patronem szkoły 42. jest Jan Brzechwa.

Na kolejnych zajęciach coraz trudniejsze rzeczy! Coraz bardziej zgłębiamy budowę jachtu. Z zajęć na zajęcia coraz trudniejsze nazwy: szot, wanta, achtersztag... Języki się łamały ale młode wilki błotno szuwarowe dzielnie zjawiały się na kolejnych zajęciach.

Przyszedł też czas na zadanie sobie pytania: "Skąd to się w ogóle wzięło? To całe żeglarstwo?". Do klasy zawitały najstarsze pływadła świata. Od wydrążonych pni drzew najstarszych z ras ludzkich , przez trzcinowe łodzie, dżonki, łodzie wikingów aż do galeonów, kliprów i do współczesnych ultra nowoczesnych jachtów. Poznaliśmy jak to się pływało kiedyś. Jak się żyło na pokładach dżonek czy galeonów. Co tak właściwie w każdej z epok żagli ciągnęło ludzi na morze.

Bo przecież nie zawsze była to taka przyjemność jak dziś. Kary to rzecz codzienna na starych żaglowcach. Aż przechodził dreszczyk kiedy dowiadywaliśmy się jak to niedobrzy żeglarze musieli pokutować za swoje przewinienia. Utrata całego "majątku", a raczej uposażenia marynarza, to najłagodniejsza z kar o jakich się dowiedzieliśmy...

A jeśli kary to trzeba poznać to co w żaglach od wieków zajmuje jedno z najważniejszych miejsc - etykieta jachtowa. My też chcemy żeglować kulturalnie, zgodnie z najstarszymi prawidłami. Po tych zajęciach wiemy już między innymi gdzie i kiedy stawiać banderę, jak z szacunkiem odnosić się do innych żeglarzy, co powinniśmy robić na pokładzie a czego lepiej nie próbować - w głowach nadal obrazy kar jakie kiedyś groziły za takie przewinienia. No i ważna rzecz! Dziś już można powiedzieć część etykiety jachtowej - ochrona środowiska. Bo przecież chcemy pływać po czystych wodach i podziwiać piękną, niczym nie skażoną przyrodę.

W trakcie przeplataliśmy zgrabnie linki... tzn. troszkę prac bosmańskich. Węzły, węzełki, węzłunie... "Plątanie" lin już nie jest dla nas problemem. Płaski, knaga, buchta refowy - już umiemy! A to tylko część węzełków które poznaliśmy!

Któreś z zajęć rozpoczęliśmy na boisku... Coś dziwnego pojawiło się na płycie boiska. "Skąd wieje wiatr?" - padło pytania. A! Wszystko jasne. Róża wiatrów. Bajdewin, bagsztag, fordewind... już wiemy skąd wieją i jak ustawić żagle!

Prawy i lewy hals szybko okazał się nie bez znaczenia. Prawo drogi. Czyli na razie jak nie zderzyć się z koleżanką czy kolegą "pływając" po boisku. A w rzeczywistości jak zachować się w przyszłości na wodzie widząc inny jacht.

No i rzecz najważniejsza! Bezpieczeństwo i elementy ratownictwa. Trzeba przecież wiedzieć jak się zachować kiedy nasz jacht się wywróci, kiedy wpadniemy do wody i jak się zachować kiedy silniej zawieje. Z ośrodka przywieźliśmy troszkę sprzętu ratunkowego - pasy, kamizelki, rzutki... Czas to wypróbować! Czyli zajęcia na basenie. Sprawdziliśmy jak nasze przyszłe wilki szuwarowe radzą sobie w wodzie. Pokazaliśmy im jak założyć pas i kamizelkę. No i wypróbowali jak to się w tym czymś dziwnym pływa...

2 czerwca - sobota. Harcerski Ośrodek Wodny w Poraju ugościł "Kółko żeglarskie Kaczki Dziwaczki" i rodziców. Wreszcie zobaczyliśmy jak stawia się banderę i jak to się ten czas na starych żaglowcach odmierzało.

Wreszcie! Żaglownia otwarta! Kamizelki asekuracyjne założone - można taklować jachty! Wkrótce Mistral i Monsun odeszły od keji w dziesiątką młodych, przyszłych żeglarzy. Pierwszy przechył przywitany piskiem. A później każdy mógł spróbować swoich sił za sterem. Trzymanie kursu - i jakie to dziwne urządzenie ten rumpel?! Wychylam w prawo - płynę w lewo, wychylam w lewo - płynę w prawo... trzeba było się przyzwyczaić. Bardziej doświadczeni próbowali nawet wydawać komendy - całkiem nieźle szło. Niestety złapał nas deszcz i trzeba było wracać. Klar na jachtach. Roztaklowywanie sprzętu i suszenie lin i żagli a w trakcie przygotowany przez rodziców grill.

Po posiłku zjawili się Iza i Romek - znaczy się ognisko, no dobra z racji pogody kominek, czas zacząć! Szanty, opowieści morskie Romka... miło spędziliśmy resztę dnia. Niestety co dobre szybko się kończy... pozostało nam zrzucić banderę i rozjechać się do domów...

Kolejna grupka młodych ludzi zobaczyła co to żagle, poznała troszkę historii i zwyczajów panujących na pokładzie. Mieli okazję spędzić kilka godzin na pokładzie, na własnych rękach poczuć wyrywającą się szorstką linę szota, posmakować szant. Mile spędzony czas zakończył spotkania przedsezonowe kółka żeglarskiego "Kaczka Dziwaczka". Młode wilki postanowiły wrócić na pokład i dalej zgłębiać tajemnice żagli... Pozostało tylko kontynuować to co rozpoczęliśmy...