Harcerski Ośrodek Wodny Harcerski Ośrodek Wodny

baner lewy opp

Informator 2025

baner lewy treminy egzaminow

baner lewy egzamin

Druga rozgrzewka skipperów

Weneda już na wodzie. Otaklowana, gotowa do wyjścia. Zbliża się długi weekend po Bożym Ciele. Wyśmienicie! Można rozpocząć "Morską akcję szkoleniową 2007". Tak jak 2 lata temu nasz komendant Zbyszek Mitręga wybrał się z nami na naszą kochaną Wenedę, by przekazać nam mnóóóóstwo praktycznej żeglarskiej wiedzy no i żebyśmy się wreszcie obudzili z zimowego snu. W końcu już niedługo to my z plakietką "Skipper" staniemy za sterem Wenedy...

Piątkowy poranek w Szczecinie - Marina Gocław. Nasza piątka zameldowała się na pokładzie. Trzeba było jeszcze dokończyć drobne prace przedsezonowe na jachcie. Doszorowywanie pokładu i tików, mycie i sprzątanie pod pokładem - cały poranek spędziliśmy na dopieszczaniu jachtu. Myślę, że właśnie dzięki pracom przy taklowaniu i przygotowywaniu jachtu do sezonu można go poznać od trochę innej strony. Lepiej zrozumieć, zajrzeć do na codzień niedostępnych miejsc, odkryć bardzo interesujące rzeczy których wcześniej się nie zauważało. Takie poznanie jachtu od podszewki - rzecz istotna i ogromnie ważna na wymagającym, często nieprzewidywalnym morzu.

Posprzątane, jedzenie zaształowane, rzeczy osobiste pochowane. Jeszcze śniadanko w barze w marinie i czas ruszać. Na początek każdy pokręcił się na silniku po marinie. Silnik nowy - trzeba go poznać no i przypomnieć sobie jak to się manewruje na takim jachcie. Ciasne kółka, podchodzenie do keji... Czyli to co Tygryski muszą opanować do perfekcji. Każdy przywitał się z silnikiem - kurs do Wałów Chrobrego. Kpt. Zbyszek jak dobry przewodnik opowiadał o mijanych punktach. Wiemy już gdzie remontowano Wenedę, gdzie jeszcze niedawno robiono przeglądy jachtu, czemu tędy się nie da wpłynąć na Jezioro Dąbie i na co uważać w takich kanałach. Przy Wałach Chrobrego spotkaliśmy Chopina. Wyglądał na troszeczkę zaniedbanego no ale widać było, że prace konserwacyjne w toku. Teraz kurs do Stępnicy. Każdy dostał jakiś kawałek na którym miał prowadzić Wenedę. Aga - wyjście z Gocławia i podróż do Wałów a teraz ja z Wałów do Stepnicy. Żeby nie było łatwo bocznymi kanałami. Po wejściu na Zalew Szczeciński zobaczyliśmy duuuzią groźnie wyglądającą chmurkę... decyzja - idziemy do Trzebieży. W Trzebieży krótki postój i próba łączności UKF z innym jachtem zakończona powodzeniem.

Teraz czas na Martę. Płyniemy do Wolina. Żegluga w ciasnym kanale, pełna koncentracja, kilka dobrych rad kapitana i jesteśmy! Wieczór się zbliża, przy keji kilka małych jachtów. Krótki wypad na miasto, uzupełnienie zapasów i wieczorne podsumowanie dnia. Pierwszy jakże pracowity i pełen nowych doświadczeń dzień za nami.

O poranku kolej na Pawłowe pływanie. Tym razem do Świnoujścia. Powrotna przeprawa przez wąski kanał i znowu zalew! Idziemy poza farwaterem do 2 bramy torowej. Pełno sieci dookoła. Zgrabnie je mijamy, już widać główny tor aż tu nagłe przed dziobem zauważamy rząd plastikowych butelek ustawionych wzdłuż lewej krawędzi farwateru. Szybki zwrot na kurs równoległy. Dłłługa sieć ustawiona wzdłuż toru wreszcie się kończy i możemy wejść między dwie stawy bramy torowej nr.2. Kurs na wejście do Kanału Piastowskiego.

W wejściu mijamy duży statek. Luki pozamykane - nic nam nie grozi ze strony tych ogromnych fal oddziobowych tamtego statku. Weneda bierze drugą na pokład... a jednak luk dziobowy był uchylony! Marta szybko wydostaje się jakaś taka mokra na pokład a kapitan nie ukrywa swojego niezadowolenia... Suszymy koję dziobową. Następnym razem dwa razy sprawdzimy stan zamknięcia wszelkich luków i bulai. Po wyjściu z kanału silny wiatr w dziób. Krótki postój przy Nabrzeżu Władysława IV. Po wizycie w sklepie przeparkowanie jachtu do Basenu Północnego. Tankowanie paliwa i wody no i długo oczekiwany prysznic.

Wieczór się zbliża. Czas ruszać w drogę powrotną do Szczecina. Teraz klasyczny podział na wachty i nocne przejście tego wszystkiego co do tej pory widzieliśmy w dzień. Tor między wyjściem z Kanału Piastowskiego a Szczecinem wygląda nocą niesamowicie!! Mnóstwo świateł, a idąc w torze światła staw bram torowych dają niesamowicie piękny popis synchronizacji i choreografii!! To trzeba zobaczyć. No i przejście przez sławną bramę nr.4 parę minut po północy. Wyglądanie nie świecących pław i chwile napięcia... Na decku zostaje Aga z Pawłem. Rano koło 04:00 budzą nas przy wejściu do Mariny Gocław. Aga za sterem... piękne podejście rufą! Klar na pokładzie i jeszcze krótkie podsumowanie nocnego przejścia i całego rejsu... Można iść spać...

Rano sprzątanie jachtu i przekazanie drugiej załodze a my wracamy do domu. Zapewne pełni nowych doświadczeń, bogatsi o nowe umiejętności i wiadomości przekazane nam przez naszego kapitana dh. Zbyszka. Nowe, troszeczkę inne spojrzenie na jacht i załogą. Dobra szkoła przed czekającymi nas skipperpwskimi wyzwaniami. Myślę, że wszyscy jesteśmy wdzięczni za ten rejs naszemu skipperowi, który jak najlepiej starał się nas przez ten czas przygotować do naszych skipperskich rejsów...

Zobacz galerię