Harcerski Ośrodek Wodny Harcerski Ośrodek Wodny

baner lewy opp

Informator 2024

baner lewy treminy egzaminow

baner lewy egzamin

Rejs s/y Doordrijver

Hej ruszajmy w rejs do portów naszych marzeń...

Naszym portem marzeń było Lemmer. Wyruszyliśmy 27 lipca ośmioosobową załogą: skipper Maciej Jodłowski I oficer Paula Kubicka II oficer Natalia Bryła III oficer Konrad Kluźniak Iwona Janiga, Natalia Cholewa, Kacper Kozub i Łukasz Bugajny z Harcerskiego Ośrodka Wodnego w Poraju, a dotarliśmy do Holandii o 5:30. W ciągu całego dwutygodniowego rejsu zatrzymaliśmy się w dziewięciu portach Holandii i Belgii. Już w pierwszym porcie zachwyciliśmy się klimatyczną architekturą, małe domki z ogródkami i jachtem zacumowanym przed posesją pozwalały wczuć się w prawdziwie morski klimat. Naszym pierwszym celem była Brugia w Belgii. Po drodze zatrzymaliśmy się również w Volendam, które zachwyciło nas pięknie oświetlonym, zabytkowym, typowo holenderskim wiatrakiem. Zawinęliśmy również do portów w Ijmuiden i Scheveningen. W pierwszym z nich odpoczywaliśmy na plaży oglądając zachód słońca i wykonując ciekawe ewolucje na trampolinach. W Belgii zatrzymaliśmy się w porcie Zebrugge, a następnie pociągiem dojechaliśmy docelowo do Brugii - urokliwego i małego miasteczka, w którym zobaczyliśmy jezioro i most miłości, beginaż oraz rynek. Poznaliśmy również tajniki warzenia piwa w muzeum warzelni oraz spróbowaliśmy tradycyjnych potraw takich jak flemish beef stew, belgian endive oraz wafli z przepyszną belgijską czekoladą. Kolejnym koniecznym celem naszego rejsu była stolica Holandii. Pozytywnie nastawieni po wizycie w Belgii na jednym przelocie prosto z Brugii dotarliśmy do Amsterdamu - ogromnego miasta z niezliczoną ilością kanałów. Do centrum dotarliśmy promem. Nie sposób zwiedzić całego miasta w jeden dzień. Udało nam się zobaczyć flower market, przejść się po dzielnicy czerwonych latarni, odwiedzić piękne, zielone parki i zobaczyć nietypowe rośliny i zwierzęta. Dalsza część rejsu przebiegła na wodach wewnętrznych Holandii, a piękna pogoda pozwoliła na kąpiel w wodzie za naszym jachtem Doordrijver. W jednym z kolejnych portów - Lelystad zwiedziliśmy również muzeum żaglowca Batavia. Zobaczyliśmy z bliska replikę z 1995 roku. Została ona wykonana przy użyciu tradycyjnych materiałów szkutniczych, takich jak: dąb (pokład, burty itp.) czy konopie (liny). Podczas pobytu w muzeum spróbowaliśmy również własnych sił podczas skręcania lin oraz kucia gwoździ. W powrotnej drodze do naszego portu marzeń zrobiliśmy jeszcze dwa postoje. W drodze do pierwszego z nich - Hoorn zostaliśmy zaatakowani przez stado drobnych, zielonych muszek, których nie sposób było się pozbyć. Gdyby tego było mało przed wejściem do portu rosła niezliczona ilość glonów, których należało unikać. Mimo przeciwności natury zdobyliśmy Hoorn! A było warto. Już po samym wyjściu do miasta zaskoczyła nas młodzież, która bez oporów urządzała sobie turniej skoków do wody z.... mostów i w kanałach. Niestety z powodu braku strojów kąpielowych przy sobie musieliśmy zrezygnować z tej atrakcji. Przed wyjściem z Hoorn kolejnego dnia byliśmy pełni obaw, jedni przed nadejściem kolejnej fali muszek, natomiast inni.... przed chorobą morską, ponieważ ku naszemu zdziwieniu w końcu mieliśmy dobre warunki do żeglowania. Na szczęście nasze obawy były zbyteczne. Wszyscy szczęśliwie dotarliśmy do Urk - typowego holenderskiego miasta, które przywitało nas „polem” wiatraków i latarnią morską. Tutaj również udało nam się podziwiać zachód słońca z plaży. Do portu macierzystego przybiliśmy 09 sierpnia pełni wspaniałych wrażeń. Po takim rejsie nie sposób zrezygnować z kolejnych morskich wypraw, w które z pewnością się wybierzemy.