Czas na pierwszym turnusie leci jak szalony, dzisiaj minął już dziewiąty dzień obozu. W pierwszym tygodniu mieliśmy typowo żeglarką pogodę – wiatr idealny do nauki i cudowne słońce. Dzięki temu wszystkim udało się poczynić wyraźne postępy w sztuce żeglarskiej. Młodsi kadeci zapoznali się z Omegami, starsi kadeci z Polarisem i Borą, kurs pilnie uczył się manewrów wymaganych na patent żeglarza jachtowego, a stażówka odświeżała zakurzoną po roku wiedzę i umiejętności żeglarskie oraz uczyła się manewrować jachtem motorowym. Podczas przygotowania do ciszy nocnej czas umilają nam utalentowani kursanci, których grę na gitarach i głośny śpiew słychać na całym obozie. Co więcej ich wokalne zawzięcie nie zostaje ugaszone nawet przez prysznice ;) W tym roku, po raz pierwszy w naszym ośrodku kadetom przyznawane są odznaki za opanowaną wiedzę. Młodzi żeglarze dzielnie zmierzali się już z ratownictwem, wielkimi żaglowcami, bosmanką i MKSem, a niektórym udało się już zdobyć pierwsze sprawności. Przed nimi jeszcze możliwość zdobycia kolejnych odznak – róży wiatrów, wioślarza, polskiego żeglarza i regatowca. Wszyscy trzymamy za nich kciuki i mamy nadzieję, że uda im się zdobyć ich jak najwięcej. Stażówka odkrywała tajniki Zalewu w Poraju, wybierając się na całodniową wyprawę na Mancie, podczas której szlifowała swoją praktykę żeglarską i zdobywała nowe umiejętności. Jak na razie prawdziwym hitem naszego turnusu okazała się wprowadzona na ognisku gra w "barana". Kursanci są dla całej kadry źródłem codziennych niespodzianek, a ich filozoficzno – naukowe dyskusje nie mają końca. Nawet zwykłe testy okazują się być polem do popisu dla kreatywnych uczestników obozu, którzy piszą na przykład, że po usłyszeniu sygnału dźwiękowego o znaczeniu "uwaga" należy się ubrać, zwolnić, zachować ostrożność, zawołać kolegę i poprosić, aby wyjął harpun, na wypadek jakby za zakrętem była sarna na tratwie. Mamy nadzieję, że tak wesoła atmosfera będzie nam towarzyszyć do końca turnusu.