Wspólnie przeżyte dni na długo pozostaną w pamięci każdego uczestnika. Na myśl o tych wszystkich miłych chwilach, wieczornym śpiewie, nowopoznanych węzłach i odkrytych tajnikach żeglarskiego świata łezka kręci się w oku a tęsknota dźwięczy w naszych głowach jak echo wybijanych na apelu szklanek. Mamy przy tym świadomość, że nabyte na obozie umiejętności przydadzą się nam jeszcze nie raz. Nigdy nie wiadomo kiedy będziemy musieli po raz kolejny stworzyć z piłeczki ping-pongowej i patyczka do szaszłyków przerażającego, morskiego potwora na miarę legendarnego Krakena!
Prawda jest taka, że dwa i pół tygodnia to idealny okres czasu na opanowanie do (prawie)perfekcji czynności wykonywanych na pokładach naszych Omeg, Monik i Optymistów, niezbędnych do utrzymania klaru, odejścia czy podejścia do kei i w końcu, pływania na żaglach. Podsumowaniem niesamowitego, żeglarskiego postępu było otrzymanie przez każdego dzielnego Junga jak najbardziej zasłużonego patentu.
A tymczasem, rzucamy na pożegnanie Czuwaj Ahoj!
{pgcooliris id=381}